No i zaczęło się:)
Czas leci nieubłaganie, a ja dwoje się i troje, miedzy praca, porządkami, zakupami i egzaminami mojego synka i zastanawiam się:)zdążę, czy nie?
Myślę, ze nie jestem jedyna osoba,która przed Świętami czuje się wypompowana i ledwo żywa:) do póki stół wigilijny nie jest gotowy i wtedy ozywam:)
Miałam tyle pomysłów na dekoracje świąteczne w tym roku,co niektóre udało mi się zrealizować, a reszta no cóż! może za rok:)
Moja kuchnia hmm...
Troszkę się w niej zmieniło,może nie za dużo z deco,ale na tle schodów zawitał nowy mebel, kredensik, który całkowicie odnowiłam,ale może zostawię go na innego posta,bo nie jest jeszcze dopieszczony:).
I ściana za stołem,boazeria (nie lubię) bardzo zaciemniała mi kuchnie,pociągnęłam ja kolorkiem taka oliwka.
Nad stołem,jak widzicie, zawisł wianek, troszkę w innej odsłonie niż w poprzednim roku.
Wszystkie gałązki są żywe, co niektóre pomalowane,a inne obsypałam tylko brokatem lub sztucznym śniegiem.
Na blacie okiennym choinki, anioły i koniki kryształowe wypełnione cynamonem i anisem.
Tutaj w wersji dziennej.
W salonie stanęła choinka, troszkę smuklejsza niż w poprzednich latach:) i bukiet na stole z dwoma jeleniami, mój nowy nabytek, uwielbiam je:)
To może już wystarczy na dzisiaj,wspanialej niedzieli!
Pozdrawiam
Sylwia.