Czekam z Gastusiem na śnieg,a tu nic.
Zimno i hula wietrzysko,aż nie przeżyła tego, moja dekoracja na zewnątrz.Szkoda mi tylko,ze nie zrobiłam zdjęć.
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło!podobno:)
W domku ciepełko,kocyk i ciepła herbatka z miodzikiem,to rozleniwienie dopada mnie głównie wieczorami:)
Skończyłam (no prawie) dekorować kuchnie.
W tym roku mam bzika na punkcie choinek,gwiazdek,wieńców,piór...itd, mieszam wszystko jak leci:)
Sami oceńcie,czy ma to prawo bytu:)
Parapet w kuchni.
Choinki robiłam z rożnego rodzaju krzewów,znajdujących się w ogródku.
A to już nad stołem.
To już jest koniec,na dzisiaj.
Teraz zabieram się za mniej interesującą prace,mianowicie ....żelazko w dłoń,bo pranko czeka:(
Chociaż nie za często,wpisuje sie w komentarzach,to musicie wiedzieć,ze podziwiam Wasze prace i jak mam odrobinę czasu, przeglądam Wasze nowe wpisy.
Gratuluje pomysłów i zaangażowania.
Sylwia:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz